Niedawno w cieniu obchodów wybuchu II wojny światowej minęła rocznica tragicznego zamachu terrorystycznego na szkołę podstawową w Biesłanie. Była to ogromna tragedia, która poprzez działania czeczeńskich terrorystów i rosyjskiego rządu, wstrząsnęła całym światem.
fot. Viktor Korotayev |
Przełom XX i XXI wieku to niezwykle gorący oraz burzliwy okres na Kaukazie. Czeczeni pragnący własnego i niezależnego państwa przeciwstawili się dominującej pozycji Rosjan. Mimo początkowych sukcesów w wyniku wewnętrznych waśni oraz przytłaczającej rosyjskiej przewagi, ich wojska zmuszone były do kapitulacji. Niestety obie czeczeńskie wojny, zwłaszcza bombardowania oraz działania wojsk okupacyjnych przyniosły ogromne straty wśród ludności cywilnej, co miało wpływ na późniejsze wydarzenia w regionie. Czeczenia, Inguszetia, Dagestan stały się w owym czasie idealnym polem dla islamskich ekstremistów. To oni w głównej mierze pod przywództwem Szamila Basajewa postanowili przenieść swe działania poza granice Czeczenii.
Już w 1995 roku dokonali ataku terrorystycznego na szpital w Budionnowsku, biorąc ponad tysiąc zakładników. Nieudolne działania ze strony rządu doprowadziły do zwycięstwa terrorystów, którzy przyczynili się także do zakończenia I wojny czeczeńskiej. Dla wielu Rosjan była to hańba i powód do wstydu. Kaukaskich terrorystów utwierdziło to tylko w przekonaniu, że są w stanie wygrać z Rosjanami. Zapowiedzieli oni później, że będą wojować z każdym Rosjaninem powyżej 10. roku życia. Tymczasem wkrótce doszło do poważnych zmian na Kremlu, za którego sterami zasiadła osoba przeciwna negocjacjom z terrorystami.
Swe rządy żelaznej ręki Władymir Putin pokazał już podczas czeczeńskiego ataku na moskiewski teatr na Dubrowce. W wyniku próby odbicia zakładników, zginęło aż 133 z nich. Wykorzystanie nieznanego gazu oraz dezinformacja połączona z brakiem planu ewakuacyjnego sprawiły, że można było obejść się bez wielu ofiar cywilnych. Częściowa nieudolność rosyjskich władz oraz nieskoordynowane działania były tylko preludium do tragedii, do jakiej miało dojść niecałe dwa lata później.
1 września 2004 roku w Biesłanie, mieście w Północnej Osetii, miało miejsce rozpoczęcie nowego roku szkolnego w miejscowej Szkole nr 1. Ponieważ dla miejscowej ludności jest to z reguły ważne wydarzenie, dlatego przed szkołą zgromadziło się wielu rodziców z dziećmi i krewnymi. W pewnym momencie pod szkołę zajechało kilka ciężarówek, z których nagle wyskoczyło wielu zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Część z dzieci wzięła początkowo strzały za wybuchające balony. Terroryści szybko zapędzają do szkoły ponad 1100 zakładników, a część opierających się osób mordują na miejscu.
Rosyjskie władze na początku powtarzają przed kamerami, że najważniejsze jest dla nich życie zakładników. Jednocześnie od samego początku prowadzone są przygotowania nad ewentualnym szturmem. W tym samym czasie działają dwie grupy - negocjacyjna i szturmowa. Tymczasem terroryści doskonale przygotowują się na wypadek ewentualnego szturmu. Większość szkoły zostaje zaminowana, a zakładników stłoczono na sali gimnastycznej. Kilka osób zostaje zabitych dla przykładu, a po pewnym czasie dzieci zmuszone są do picia własnego moczu.
Po południu, 2 września negocjatorom udało się nakłonić terrorystów do wypuszczenia matek z najmłodszymi dziećmi. To właśnie wtedy Viktor Korotayev wykonał zdjęcie rosyjskiego oficera, Elbrusa Gogichayeva, który niesie na rękach Alyonę Tskayevę. Była ona najmłodszą ocaloną z biesłańskiego dramatu. W tym czasie wszyscy mieli ogromne nadzieje, że uda się rozwiązać konflikt bez użycia siły. Niestety następnego dnia wszystko wymknęło się spod kontroli. Terroryści zgodzili się na usunięcie ciał sprzed szkoły. W momencie przybycia ekipy na miejsce doszło do wymiany ognia. Do dziś nie wiadomo, kto dokładnie zaczął, wiadomo jednak, że wypadki potoczyły się niezwykle szybko.
Do strzelaniny szybko przyłączyli się ojcowie przetrzymywanych dzieci, a narastająca wymiana ognia utwierdziła terrorystów w przekonaniu, że dochodzi właśnie do szturmu. Wkrótce rozpętało się prawdziwe piekło. Czeczeni zaczęli detonować ładunki wybuchowe, brać jeńców jako żywe tarcze. Rosyjskie wojska i służby specjalne do szturmu wykorzystywały miotacze ognia RPO Trzmiel, śmigłowce szturmowe, a nawet czołg. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Sala gimnastyczna stanęła w ogniu, będąc pułapką dla zakładników. Wiele osób uciekało chaotycznie ze szkoły, dostając się w krzyżowy ogień. W czasie szturmu zginęły 334 osoby, a około 700 zostało rannych. Ponad połowę z nich stanowiły dzieci. Wiele z nich zginęło paląc się żywcem na sali gimnastycznej. Niektórzy rodzice rozpoznawali swe dzieci i krewnych jedynie po kawałkach ciała, ubraniach. Dla ocalonych był to dopiero początek wieloletniej gehenny. Większość terrorystów została zabita na miejscu, choć istnieją przesłanki, że cześć z nich wymknęła się podczas panującego chaosu.
Ten tragiczny dzień obnażył politykę, jaką kierowały się rosyjskie władze. To nie zakładnicy, lecz śmierć terrorystów stała się nadrzędnym celem dla Rosjan. Brak planu szturmu, ewakuacji, czy też opieki nad rannymi tylko zwiększył ostateczną liczbę ofiar. Obok tego władze dążyły do zafałszowania informacji. Początkowo upierały się, że zakładników w szkole jest ledwie kilkuset, a późniejszych ofiar o wiele mniej niż w rzeczywistości. Zagranicznym oraz niezależnym mediom zarzucano bluźnierstwo. Już na drugi dzień rozpoczęto sprzątanie gruzowiska, nie zwracając uwagi na fakt, że spod cegieł i ziemi wystają ludzkie kości i dziecięce zabawki. Oczywiście operacje uznano za sukces. Rodziny ofiar do dzisiaj nie mogą doczekać się jednak sprawiedliwości.
Skala tej tragedii była tak wielka, że nawet doświadczeni reporterzy nie byli w stanie wytrzymać widoku tylu martwych dziecięcych ciał. Na wiele lat Biesłan stał się miastem żałoby.
Udało mi się dotrzeć do wielu zdjęć z miejsca tragedii, jednak skala ich realizmu i brutalności jest zbyt duża, dlatego publikuję jedynie dwa poniższe.
Udało mi się dotrzeć do wielu zdjęć z miejsca tragedii, jednak skala ich realizmu i brutalności jest zbyt duża, dlatego publikuję jedynie dwa poniższe.
fot. N.N |
Dziesięć lat po tych tragicznych wydarzeniach bohaterowie zdjęcia spotkali się znów ze sobą.
fot. N.N |
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/bieslan-sceny-z-dzieciecego-koszmaru/s08kd
https://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_terrorystyczny_na_szko%C5%82%C4%99_w_Bies%C5%82anie
Wiktor Bater, Nikt nie spodziewa się rzezi. Notatki korespondenta wojennego, Wydawnictwo: Znak.
http://www.rt.com/news/185624-russia-beslan-tragedy-survivor/