Wczesnym rankiem, 3 grudnia 1984 w indyjskim mieście Bhopal doszło do największej przemysłowej tragedii w historii świata. Tego właśnie dnia z pobliskiej fabryki pestycydów wydostało się 40 ton izocyjanianu metylu, które rozprzestrzeniło się na zaludnionych terenach wokół fabryki. W wyniku samej awarii śmierć poniosło blisko 4 tysiące osób. Działanie trujących substancji według oficjalnych danych doprowadziło do śmierci kolejnych 15-u tysięcy, choć nieoficjalne źródła mówią nawet o dwukrotnie większej liczbie ofiar. Poniższe zdjęcie przedstawia jedną z bezimiennych ofiar tej tragedii.
Fot. Raghu Rai
Zdjęcie zostało wykonane 2 dni po tragedii, gdy Raghu Rai wraz z innym fotografem, Pablo Bartholomewem udali się na miejsce tragedii. Przechadzając się po mieście zauważyli grupę osób skupioną przy pewnym mężczyźnie. Okazało się, iż trafili na scenę pogrzebu jego małej córeczki. Z powodu ogromnych emocji towarzyszącym zarówno ojcu jak i samym fotografom, reporterzy nie zapytali się nikogo o dane personalne dziewczynki. Dlatego do dziś nie wiemy kim ona była. Co gorsza takich pogrzebów były setki, tysiące.
Tragedia w Indiach wydarzyła się 1.5 roku przed katastrofą w Czarnobylu. Mimo znacznie większych konsekwencji oraz liczby ofiar nie wywołała aż takiego poruszenia jak awaria elektrowni atomowej. Być może dlatego, że dotyczyła jednego z krajów trzeciego świata, a jej skutki miały wyłącznie charakter lokalny.
Miejscowa fabryka została wybudowana w 1969 roku. Jest ona przykładem polityki wielkich korporacji, które szukają tanich miejsc produkcji, gdzie zbytnio nie liczy się z ludzkim życiem. Właścicielem fabryki była firma Union Carbide. Obniżając koszta produkcji zarządcy doprowadzili do wielu zaniedbań. Ponadto lokalizację fabryki wybrano ze względu na niższe nakłady pieniężne przeznaczane na transport pracowników. Dlatego mimo sugestii lokalnych władz fabryka powstała wśród gęsto zaludnionych terenów. Niebezpieczne izocyjaniany z kolei były tańsze w produkcji. Niestety mniejszy popyt na pestycydy sprawił, że w fabryce przechowywano olbrzymie ilości groźnych substancji.
Bezpośrednią przyczyną katastrofy było dostanie się wody do wnętrza zbiornika. W wyniku reakcji chemicznej nastąpił wzrost temperatury powyżej 200°C, co doprowadziło do wzrostu ciśnienia i eksplozji zbiornika. Trujący izocyjanian metylu jest niezwykle groźny dla płuc. I to właśnie uszkodzenia tych narządów były przyczyną większości zgonów miejscowej ludności. Najczęstszymi symptomami są: kaszel, duszności, bóle klatki piersiowej, łzawienie, utrata przytomności. Mniej więcej po 24-72 godzinach następuje śmierć w wyniku zaprzestania pracy płuc oraz serca.
Rankiem tysiące ludzi zaczęło odczuwać pierwsze skutki działania gazu. Ulice zapełniły się ludźmi wołającymi o pomoc, lecz w większości przypadków było dla nich już za późno, gdyż miejscowe służby medyczne nie wiedziały, jak maja leczyć ofiary zatrucia. Oprócz ofiar śmiertelnych szacuje się, że przeszło pół miliona osób do dziś odczuwa skutki działania substancji chemicznych. Wielu mieszkańców straciło częściowo lub całkowicie wzrok. Wśród chorób wywołanych chemikaliami wyliczyć można zaburzenia oddychania, układu trawiennego oraz odpornościowego, problemy nerwowe oraz kłopoty z płodnością. Notuje się liczne przypadki poronień, narodzin kalekich dzieci.
Zaraz po tragedii firma Union Carbide chcąc ukryć własną winę wynikającą z wielu zaniedbań i oszczędności, zaczęła głosić oficjalną wersję, iż przyczyną katastrofy był sabotaż. Jednak eksperci oraz wiele organizacji bardzo łatwo obaliło tę tezę. Amerykańska firma w znacznym stopniu odcinająca się od tragedii, bardzo skąpiła materialnej pomocy dla ofiar. Oficjalnie każda z poszkodowanych osób otrzymała pomoc w średniej wysokości 2.200 dolarów. Co więcej, teren wokół fabryki nigdy nie został należycie uporządkowany. Przeprowadzone badania dowodzą, że w wodach gruntowych znajdują się liczne toksyny, które oddziałują na kolejne pokolenia. Brak dostępu do innych źródeł wody pitnej, zmusza mieszkańców do korzystania z tej zanieczyszczonej.
W roku 2001 Union Carbide kupiła spółka Dow Chemical Co. Jej przedstawiciele twierdzą, że sprawa została już definitywnie rozwiązana od strony prawnej ugodą między Union Carbide i rządem Indii. Suma odszkodowania wyniosła 470 milionów dolarów, co na warunki światowe oraz ilość ofiar jest śmieszną sumą. Za niecałe pół miliarda dolarów Amerykanie pozbyli się kłopotu.
Jednak sprawiedliwość choć w niewielkim stopniu dosięgła spółkę Dow. 3 grudnia 2004 roku, w 20. rocznicę katastrofy Andy Bichlbaum członek grupy "The Yes Men" dokonał jednego z największych przekrętów w historii telewizji. Zakładając fikcyjną stronę internetową firmy Dow, członkowie grupy otrzymali drogą mailową zaproszenie do studia BBC. Andy jako Jude Finisterra - fikcyjny przedstawiciel firmy chemicznej, wygłosił oświadczenie, w którym poinformował, że firma Dow bierze na siebie pełną odpowiedzialność za katastrofę i zamierza wypłacić poszkodowanym odszkodowania w łącznej wysokości 12 miliardów dolarów! Bardzo szybko Dow Chemical wydał oświadczenie, że wszystko jest mistyfikacją i firma odżegnuje się od wygłoszonych informacji. Mimo wszystko w ciągu 23 minut straty firmy na giełdzie wyniosły 2 miliardy dolarów. Oto owe nagranie w BBC:
Polecam cały ich film dokumentalny Yes Meni naprawiają świat, gdzie poruszają ważne kwestie dotyczące wolnego rynku oraz polityki korporacji, a przy tym można podziwiać ich niesamowite przekręty na konferencjach.
Źródła:
http://lalitkumar.in/blog/bhopal-gas-tragedy-famous-photograph/
http://www.rp.pl/artykul/490650.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_w_Bhopalu
Czasami zastanawiam się czy wchodzić Twojego bloga...
OdpowiedzUsuńnie znałam wielu z tych fotografii, a teraz- jeszcze po tym jak przeczytalam ich historię- ciężko jest "pozbyć sie" ich z pamięci. Tym bardziej, że poruszaja głęboko i dają do myślenia wieczorami. Uzalezniasz.
o tym zdarzeniu opowiada tez książka, którą teraz czytam " Dzieci Apokalipsy" Indra Sinha
OdpowiedzUsuńWidzisz pinokio do czego doprowadziles
OdpowiedzUsuń