W 1980 roku po raz pierwszy w historii wydarzenia polityczne całkowicie przesłoniły ideę organizacji Igrzysk Olimpijskich. Ze względu na radziecką inwazję na Afganistan w grudniu 1979, większość krajów Zachodu zbojkotowało igrzyska w Moskwie (kraje komunistyczne zrewanżowały się w taki sam sposób cztery lata później w Los Angeles). Już samo powierzenie organizacji tak ważnej imprezy Rosjanom było bardzo kontrowersyjną decyzją. Jednak dla naszego kraju zawody w Moskwie zapisały się zupełnie z innego powodu - jednego człowieka i jego gestu skierowanego w stronę rosyjskiej publiczności.
Igrzyska Olimpijskie w Moskwie miały być ogromnym sukcesem Związku Radzieckiego. Specjalnie na ten okres zbudowano nowe obiekty sportowe za równowartość 9 miliardów dolarów. Stolica została na czas igrzysk specjalnie zmieniona, by zagraniczni zawodnicy, reporterzy oraz turyści nie poznali prawdziwego oblicza sowieckiej Rosji. Niepożądanych obywateli, w tym wiele młodzieży wywieziono poza miasto. Na sklepowe półki trafiły zagraniczne towary, których mieszkańcy i tak mieli zakaz kupowania. Wiele ulic zostało ozdobionych kolorowymi billboardami, specjalnie zasłonięto ulice nędzy. Żeby ceremonia otwarcia przebiegała w słonecznej pogodzie, przez dwa dni nad miastem rozpylano specjalne środki chemiczne.
Większość miejsc na trybunach stadionów oraz hal zapełnili działacze i członkowie organizacji partyjnych czy
społecznych, a także przebrani żołnierze. Ich zadaniem miało być wyłącznie dopingowanie radzieckich sportowców. Z powodu bojkotu zachodnich federacji, poziom zmagań sportowych znacznie zmalał, choć nie przeszkadzało to Rosjanom w wypaczaniu wyników sportowych. Jeszcze przed zawodami tyczkarzy, w czasie konkursu rzutu oszczepem specjalnie otwierano i zamykano wrota stadionu, by poprzez zmianę prądów powietrznych zmienić odległość rzutu poszczególnych zawodników. W czasie konkursu skoku o tyczce 30 lipca również zastosowano ten zabieg, jednak okazał się on nieskutecznym na niesamowitego Polaka. Kim on był?Władysław Kozakiewicz pochodził z biednej rodziny repatriantów spod Wilna. Dzięki pomocy starszego brata zaczął trenować skok o tyczce. Już w roku 1974 zdobył srebrny medal Mistrzostw Europy w Rzymie. Jednak czas jego największego triumfu miał dopiero nadejść.
Wielkim faworytem gospodarzy był Konstantin Wołkow. Wszyscy liczyli, że pokona dwóch Polaków: Kozakiewicza i Ślusarskiego. Oprócz stosowania chwytu z wrotami stadionu, publika przy każdym skoku Polaków głośno buczała i gwizdała. Kozakiewicz postanowił pokazać rosyjskiej publice na co go naprawdę stać. O podziale medali miała przesądzić wysokość 5 metrów i 74 centymetrów. Przy drugiej próbie Polak pokonał tę wysokość, co dało mu złoty medal! Swą radość okazał w bardzo nietypowy sposób - krzyżując ramiona odpowiedział wrogiej publiczności.
Wielkim faworytem gospodarzy był Konstantin Wołkow. Wszyscy liczyli, że pokona dwóch Polaków: Kozakiewicza i Ślusarskiego. Oprócz stosowania chwytu z wrotami stadionu, publika przy każdym skoku Polaków głośno buczała i gwizdała. Kozakiewicz postanowił pokazać rosyjskiej publice na co go naprawdę stać. O podziale medali miała przesądzić wysokość 5 metrów i 74 centymetrów. Przy drugiej próbie Polak pokonał tę wysokość, co dało mu złoty medal! Swą radość okazał w bardzo nietypowy sposób - krzyżując ramiona odpowiedział wrogiej publiczności.