Są takie gesty, które dla jednych są czymś zwyczajnym, dla innych zaś mogą mieć ogromne, symboliczne wręcz znaczenie. Z pewnością taką sytuacją było podanie dłoni przez księżną Dianę pacjentowi choremu na AIDS. Co w tym takiego dziwnego?
fot. Tim Graham |
Lata 80. i 90. to okres, kiedy na Zachodzie społeczeństwo zmagało się z coraz większą ilością zachorowań na HIV i AIDS. Pierwsze kliniczne przypadki AIDS zanotowano w Stanach Zjednoczonych w 1981 roku. Jednak HIV pojawił się już 20 lat wcześniej w Kongo. Nie potrzeba było jednak dużo czasu, aby stał się problemem globalnym. Stał się on domeną osób homoseksualnych oraz uzależnionych od narkotyków. Jednak przypadek Magica Johnsona pokazał, że każdy może być narażony na zakażenie. Ogłoszenie przez niego w listopadzie 1991 roku, że jest nosicielem wirusa HIV, było szokiem nie tylko dla całego sportowego świata, lecz i mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Koszykarz jednak przekonywał, że zarażenie nastąpiło zapewne poprzez posiadanie wielu partnerek seksualnych. Johnson stał się szybko bohaterem Ameryki, który poświęcił się pomocy chorym jak i edukacji innych na temat HIV i AIDS.
Zanim to jednak nastąpiło, również w 1991 roku miało miejsce inne ważne wydarzenie. Księżna Diana podczas podróży do Kanady postanowiła odwiedzić Casey House w Toronto. Było to hospicjum dla osób chorych na AIDS. Diana w pewnym momencie przywitała się z jednym z mężczyzn. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że księżna nie miała na sobie rękawiczek. W owym czasie wśród większej części społeczeństwa panowało przekonanie, że wirus HIV przenosi się przez dotyk. Tym czynem Diana pokazała, że nie można obawiać się chorych, a takie gesty są dla nich ogromnym wsparciem. Stała się jedną z pierwszych znanych osób, które bez obaw podchodziły do zarażonych. W tym samym roku odwiedziła także brazylijski ośrodek dla zarażonych sierot, gdzie bez obaw brała małe dzieci na ręce, przytulała je czy nawet całowała. Między innymi dlatego do Diany przylgnął później przydomek "Królowa ludzkich serc".
O osobach zakażonych mówiła: HIV nie sprawia, że ludzie stają się niebezpieczni, dlatego możesz uścisnąć im dłonie i przytulić. Niebo wie, że tego potrzebują.
Warto na końcu jednak dodać, że pierwszą znaną osobą, która nie bała się kontaktu z chorymi była Barbara Bush. Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych już w 1989 roku bez obaw przytulała małe dzieci w ośrodku dla zarażonych. Jej zdjęcie jednak nie miało tak dużej siły przebicia jak fotografia Lady Di.
fot. Dennis Cook |
https://rarehistoricalphotos.com/princess-diana-aids-1991/?fbclid=IwAR0tXXsUwPDc3P6gkSoc6ASIm8jcMd2kURoJETnGw608OBcv0vwSuTKWyKw
https://www.womansday.com/life/entertainment/a55591/this-old-photo-of-princess-diana-is-going-viral/
https://www.cbc.ca/radio/asithappens/as-it-happens-wednesday-full-episode-1.4624832/aids-worker-remembers-when-barbara-bush-cradled-baby-donovan-in-1989-1.4624843
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz