piątek, 5 stycznia 2018

Wbrew powołaniu - Abd Alkader Habak

W kwietniu 2017 roku doszło do krwawego zamachu na syryjskich uchodźców. W wyniku wybuchu samochodu pułapki śmierć poniosło ponad 100 osób, w tym wiele dzieci. Na miejscu zdarzenia znajdował się syryjski fotograf, Abd Alkader Habak. W przeciwieństwie jednak do wielu fotoreporterów, postanowił działać w zupełnie inny sposób - ruszył z pomocą. Oto jego historia.


fot. Muhammada Alrageb

Od 20 lipca 2012 do 15 grudnia 2016 trwały intensywne walki o kontrolę nad największym miastem w Syrii – Aleppo. Przez wielu bitwa ta porównywana jest do Stalingradu czy oblężenia Leningradu. W wyniku działań z obu stron śmierć poniosło dziesiątki tysięcy cywilów. Warto przy tym dodać, że spora część syryjskich uchodźców pochodzi właśnie z tych regionów. Tych, którzy pozostali w mieście i okolicach, czekało prawdziwe piekło. Nic też dziwnego, że perspektywa ewakuacji po kilku latach była niczym wygrany los na loterii. 

Według ustaleń strony rządowej i rebeliantów, miało dojść do ewakuacji około 5 tysięcy mieszkańców, głównie z dwóch miejscowości: Fua i Kefraja. Były one oblegane od pewnego czasu przez siły rebeliantów. Ci zgodzili się na warunki relokacji cywilów w zamian za opuszczenie przez sunnickich rebeliantów i cywilów miejscowości Madaja i Zabadani, które to z kolei były oblegane przez siły rządowe.

Na zachód od Aleppo przybyło około 75 autokarów, którymi ewakuowanych miało zostać blisko 5 tysięcy mieszkańców. W chwili, w której ludność zaczęła się gromadzić wokół pojazdów, nagle doszło do gigantycznej eksplozji samochodu pułapki. Wybuch przyczynił się do śmierci ponad 120 osób, z czego ponad połowę stanowiły dzieci. Nie da się określić podłości zamachowców w żadnych ludzkich słowach, albowiem owym pojazdem z materiałami wybuchowymi była furgonetka, z której rozdawano dzieciom słodycze!

Na miejscu znajdował się wtedy Abd Alkader Habak. Siła eksplozji powaliła reportera. Gdy udało mu się wstać, w przeciwieństwie do wielu innych osób na jego miejscu, mężczyzna przewiesił aparat przez ramię i ruszył rannym na pomoc. Niestety pierwsze dziecko, do którego udało mu się dotrzeć, już nie żyło. Tuż obok w ciężkim stanie znajdował się inny malec. Habak szybko podniósł je i zaczął biec w stronę karetki. To właśnie w tym momencie został uchwycony przez kolegę po fachu, Muhammada Alrageba. Inny z kolei uwiecznił na zdjęciu Habaka, gdy ten rozpłakał się na widok kolejnego martwego dziecka. To ten obraz jest w szczególności poruszający. 


fot. n.n 


Abd Alkader Habak pokazał, że w trudnych chwilach czasem liczy się typowy ludzki odruch i chęć pomocy niż robienie kolejnych zdjęć. Jak sam stwierdził potem w rozmowie z CNN:

Moment tuż po wybuchu był przerażający. Szczególnie widok dzieci, które krzyczą z bólu i umierają na twoich oczach. Razem z kolegami bez wahania odstawiliśmy fotografowanie na dalszy plan i natychmiast pobiegliśmy ratować rannych.

Oczywiście żadna ze stron nie przyznała się do zamachu, obarczając winą swych przeciwników. Mamy właśnie 2018 rok i końca tego strasznego konfliktu wciąż nie widać. Ocenia się, że wojna domowa mogła już kosztował życie co najmniej pół miliona osób, a aż 11 milionów zmusiła do ucieczki z domów. 

Źródła:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/56,114944,21659194,rozmawiamy-z-fotografem-ktory-byl-w-miejscu-zamachu-w-syrii.html#MT
http://www.independent.co.uk/news/world/middle-east/syrian-photographer-abd-alkader-habak-rescue-child-bus-bombing-aleppo-photo-speaks-kefraya-foua-a7690641.html
https://www.swiatobrazu.pl/fotoreporter-w-syrii--odlozyl-aparat-aby-ratowac-dzieci-nie-zdazyl-35539.html

2 komentarze:

  1. Cóż, ludzi którzy podkładaja bomby raczej nie obchodzi to, że wśród ich ofiar będą też dzieci.

    Dobrze, że jest taka strona jak twoja. Robisz kawał dobcej roboty i będę tu zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwytające za serce fotografie, nie ma nic przyjemnego w oglądaniu takich scen, ale chyba żebyśmy mogli pozostać ludźmi potrzeba jest pokazywania i uświadamiania. Uwielbiam Twojego bloga. Musisz zdecydowanie pisać więcej. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń