środa, 21 listopada 2018

Morderstwo Branko Jungicia

Gdyby zapytać mieszkańców różnych krajów o największe zbrodnie II wojny światowej, to zapewne większość wymieniłaby tylko zagładę Żydów. Z pewnością Holocaust był jedną z największych tragedii XX wieku, jednak w okresie działań wojennych doszło do wielu innych zbrodni jak choćby: radzieccy jeńcy w niemieckich rękach, japońskie obozy śmierci, rzeź wielu chińskich miast, eksterminacja Cyganów, inteligencji polskiej, wydarzenia na Wołyniu. W przypadku obozów zagłady mało kto pamięta, że w cieniu Holocaustu znajdują się Bałkany.

fot. N.N 

Kocioł bałkański to chyba jedno z najbardziej trafnych określeń na zachodni region Półwyspu Bałkańskiego. Od wieków egzystuje tu ze sobą wiele odmiennych narodów, kultur, religii. Dlatego też co pewien czas dochodzi do starć, napięć na tle etnicznym, religijnym. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej w Jugosławii coraz częściej do głosu dochodzili chorwaccy ustasze - faszystowska organizacja paramilitarna i polityczna. Dokonywali oni licznych zamachów terrorystycznych, ataków na Serbów i inne grupy narodowościowe. Ta organizacja o faszystowskiej ideologii w wielu przypadkach wzorowała się na polityce Hitlera i Mussoliniego. W 1941 roku, niedługo po podbiciu Jugosławii przez państwa osi, na jej terenie utworzone zostało Niepodległe Państwo Chorwackie. Jego granice objęły dzisiejszą Chorwację oraz Bośnię i Hercegowinę. 

Był to moment, w którym zaczęła się prawdziwa gehenna innych nacji niż Chorwaci, zwłaszcza Serbów. Wprowadzono prawo niczym na okupowanych przez nazistów terenach. Serbowie i Żydzi musieli nosić specjalne opaski, a do wielu miejsc zabroniono im wstępu. To dopiero jednak początek makabrycznej historii. Założeniem był trójpodział Serbów: 1/3 miała zostać zabita, 1/3 wysiedlona, a reszta nawrócona na katolicyzm. Wkrótce w wielu regionach utworzono obozy koncentracyjne. Największy z nich funkcjonował w Jasenovacu. Można stwierdzić, że osadzone w nim osoby czekał często los gorszy niż Żydów na terenach okupowanych przez III Rzeszę. 

Przebywający w nim Serbowie zmuszani byli do niewolniczej pracy, a morderstwa odbywały się tu na porządku dziennym. Chorwaci wręcz prześcigali się w bestialstwie. Ofiary zabijano za pomocą siekier, młotków, noży, bagnetów, pił. Wyrywano im oczy, podrzynano gardła, o innych metodach nie wspominając. Znamienne, że ulubionym narzędziem zbrodni był specjalny nóż nazwany nie inaczej jak "Serbosiek". Pewnego dnia zorganizowano nawet zawody w ilości ofiar jednej nocy, które wygrał Petar „Pero” Brzica. Udało mu się pozbawić życia nożem przynajmniej 670 więźniów, choć sam twierdził, że było ich dwukrotnie więcej. Często ofiary wrzucano do rzeki Sawy, aby dopływały do Belgradu, siejąc strach wśród Serbów. Bestialstwo Chorwatów było tak duże, że przerażało nawet Niemców i Włochów. 

Jasenovac nie bez powodu nazywany jest dziś "bałkańskim Auschwitz". Przez cały okres wojenny zginęło w nim ponad 80 tysięcy osób, choć niektórzy historycy uważają, że ofiar było znacznie więcej. Ponad połowę z nich stanowili Serbowie, dalej Cyganie, Żydzi, bośniaccy muzułmanie, Chorwaci, jak i przedstawiciele innych narodowości. Przyjmuje się obecnie, że w całym Niepodległym Państwie Chorwackim do końca wojny zabito 30 tysięcy Żydów, około 29 tysięcy Romów i aż między 300 a 600 tysięcy Serbów! Oczywiście większość sprawców mordów uniknęła kary. 

Jednym z symboli tych okrutnych czasów jest zabójstwo Branko Jungicia. Był to Serb osadzony w 1942 roku w sławetnym obozie. Tam ustasze zmusili go do wielogodzinnego klęczenia i zadeklarowania przejścia z prawosławia na katolicyzm. Gdy ten odmówił, ci pozbawili go życia. Na zdjęciu widać go opartego o ziemię tuż przed tym, jak Chorwaci ucięli mu głowę widoczną piłą do drewna. Wszelki dalszy komentarz jest tu zbędny. 

Niecałe 50 lat po tych wydarzeniach, na Bałkanach doszło do kolejnych czystek etnicznych, którym tym razem przewodzili Serbowie. Można powiedzieć, że historia po raz kolejny zatoczyła koło. Oby ostatni. 

Źródła:
https://histmag.org/Jasenovac-Auschwitz-Balkanow-11198/1
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jasenovac_(ob%C3%B3z_koncentracyjny)
https://cozahistoria.pl/zabojstwo-branko-jungicia-co-za-historia/







niedziela, 18 listopada 2018

Wait for me, Daddy

II wojna światowa zakończyła się ogromnymi stratami ludzkimi, zmianami kulturowymi, społecznymi jak i terytorialnymi. Przyniosła jednak również wiele ikonicznych zdjęć, które stały się symbolami tamtych czasów. Jednym z częściej spotykanych obrazów, które można znaleźć w książkach historycznych jest fotografia z 1940 roku, ukazująca pożegnanie syna z ojcem wyruszającym na wojnę. 

fot. Claude P. Dettloff

Gdy 3 września zgodnie z obowiązującymi traktatami i umowami Wielka Brytania wypowiedziała wojnę III Rzeszy, w ciągu kilku dni wydarzenia w Europie przemieniły się w światowy konflikt. Wraz z Wyspiarzami do wojny przystąpiły Indie, Kanada, Nowa Zelandia, Australia czy Związek Południowej Afryki. Dla setek tysięcy mężczyzn oznaczało to pobór oraz wyruszenie na wojnę. 

Jack Bernard od początku wojny służył w Regimencie Kolumbii Brytyjskiej (Duke of Connaught's Own Rifles). Przez pierwszy rok działań zbrojnych jego jednostka pozostawała jednak na terenie Kanady, strzegąc wybrzeża przed możliwym atakiem wroga. 1 października 1940 roku wyruszyć miała w nieznane żołnierzom miejsce. Tego dnia Claude P. Dettloff, fotograf z gazety The Province wybrał się na ulice New Westminster w Kolumbii Brytyjskiej, aby wykonać kilka zdjęć z przemarszu mężczyzn. Gdy przymierzał się do wykonania kolejnego ujęcia, nagle z tłumu gapiów wybiegł mały chłopiec. Okazało się, że był nim pięcioletni Warren "Whitey" Bernard, syn Jacka. Tuż za nim widać, próbującą złapać syna, Bernice.  

Zdjęcie stało się ikoniczne, pokazując to, czego zwykle nie widać na zdjęciach wojennych - rozłąki z rodziną. Choć sądząc po uśmiechach żołnierzy, panuje tu miła atmosfera, to jednak dla większości z nich był to moment, w którym opuszczali najbliższych na najbliższe 5 lat. Żaden z nich zapewne nie zdawał sobie sprawy, że wojną, na którą wyruszają, zabierze im aż tyle lat życia. Fotografia ta szybko opublikowana została w lokalnych gazetach, a nawet w magazynie Life. Wisiała przy tym praktycznie w każdej szkole w Kolumbii Brytyjskiej. 

Regiment ku zaskoczeniu żołnierzy został przeniesiony w inny region Kanady, gdzie przez kolejne dwa lata nadal strzegł wybrzeża. Dopiero w 1942 został przetransportowany do Anglii. Do boju żołnierze ruszyli w lipcu 1944 roku w północnej Francji. Następnie walczyli w Holandii oraz w Niemczech. Do końca wojny spośród mężczyzn widocznych na zdjęciu 122 zginęło, a 213 odniosło rany. Na całe szczęście Jack cały i zdrowy powrócił do rodzinnego domu. Oczywiście lokalni reporterzy nie omieszkali uwiecznić tego momentu na zdjęciu. Małżeństwo Jacka nie przetrwało jednak próby czasu i kilka lat później doszło do rozwodu. Niemniej jednak, w przeciwieństwie do milionów innych żołnierzy na całym świecie, mógł się cieszyć, że udało mu się bez szwanku wrócić z piekła wojny. 

fot. Claude P. Dettloff



Źródła: https://rarehistoricalphotos.com/wait-for-me-daddy-1940/
https://en.wikipedia.org/wiki/Wait_for_Me,_Daddy