Jedną z najbardziej znanych osób byłego Związku Radzieckiego był bez wątpienia Aleksiej Stachanow. To właśnie jego czyny wpłynęły na zapoczątkowanie ruchu stachanowskiego, który poniekąd znacznie przyczynił się do fatalnego stanu gospodarki ZSRR.
A.Stachanow z prawej |
W nocy z 30 na 31 sierpnia 1935 roku, podczas jednej zmiany w kopalni "Cientralnaja-Irmino" w Kadijewce na Ukrainie, Andrey Stachanow wydobył 102 tony węgla, co równało się z 1475% dziennej normy. Wkrótce informacja o tym została wysłana telegramem do Moskwy i opublikowano artykuł o tym niezwykłym wydarzeniu w poczytnej gazecie "Prawda". Ponieważ w telegramie podano, iż czynu tego dokonał A. Stachanow, dlatego redaktor samowolnie nazwał go Aleksandrem. Sam Stalin stwierdził, że "Prawda" nie może się mylić, dlatego błyskawicznie zmieniono w dokumentach imię Stachanowa.
Wkrótce młody górnik z Donbasu stał się bohaterem całego Związku Radzieckiego. Pojawiał się w różnych audycjach radiowych, na plakatach, w gazetach, wygłaszał odczyty w wielu fabrykach. Jego zdjęcie znalazło się nawet na okładce magazynu "Time". Wykorzystując sukces Stachanowa, władze zdecydowały się na zapoczątkowanie ruchu stachanowskiego. Praktycznie każdy rodzaj pracy miał ustalane dzienne normy produkcyjne, a pracowników zachęcano do naśladowania nowego idola. Wysokie normy pracy dawały nie tylko wyższe zarobki, lecz także dostęp do specjalnych sklepów z lepszymi produktami lub nawet większe mieszkania.
Jednak każdy kij ma dwa końce. W momencie spadku wydajności pracy, traciło się wcześniej uzyskiwane przywileje. Ponadto wraz z przybywaniem stachanowców w danym miejscu pracy, normy ulegały podwyższeniu. W wyniku tego, z czasem trudniej było uzyskać wymagane minimum, co tylko pogarszało sytuację pracowników. Coraz wyższe plany produkcyjne doprowadziły do tego, że fabryki, kołchozy, obozy pracy nie nadążały z produkcją i powszechnym stało się oszukiwanie norm. Z czasem przyniosło to niedobór wielu towarów na rynku, a te dostępne poprzez szybkie i niedokładne wykonanie były niedoskonałe i często wadliwe. Aż do upadku ZSRR tytuł stachanowca był czymś, co jego posiadacza napawało dumą i dawało liczne przywileje.
Sam Stachanow zyskał sławę i prominentne stanowiska. Jednak kilka lat po śmierci Stalina, został wysłany do miasta Torez, gdzie władza o nim zapomniała i gdzie popadł w alkoholizm. Dopiero w roku 1970 za sprawą lokalnych dziennikarzy władza przypomniała sobie o słynnym górniku, a także o przypadającym 35-leciu ruchu stachanowskim. Sam Breżniew był zaskoczony faktem, że Stachanow jeszcze żyje. Ponownie zaczęły się liczne podróże, odczyty, wywiady. Jednak równie szybko się one zakończyły, a sam bohater klasy robotniczej znów popadł w alkoholizm i wylądował w szpitalu psychiatrycznym, gdzie w roku 1977 zmarł.
W latach 90. jeden z górników w czasie porządkowania grobów bliskich, zwrócił uwagę na zaniedbany i zarośnięty nagrobek. Gdy udało mu się go doprowadzić do porządku, nie mógł uwierzyć, że w tym miejscu leży słynny bohater Związku Radzieckiego. Skazany został na zapomnienie.
Dopiero w latach 80. na jaw wyszedł fakt, że Stachanow swego rekordu nie pobił samodzielnie, lecz przy pomocy dodatkowych górników, którzy zajmowali się "czarną robotą". Ponadto całe wydobycie zamiast zostać podzielone między wszystkich pracowników, przypisano tylko bohaterowi tego artykułu. Aleksander Topolski w swej książce "Biez Wodki" wspomina o młodym moskiewskim reporterze, który w latach 70-tych rozmawiał z odurzonym alkoholem Stachanowem. Ten otwarcie przyznał, że cała historia o jego nadludzkiej wydajności od samego początku była wymysłem władz.
Źródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksiej_Stachanow
http://en.wikipedia.org/wiki/Alexey_Stakhanov
http://ria.ru/analytics/20100831/270655996.html
http://discussiya.com/2012/01/30/stahanov-tragedy/
Aleksander Topolski, Biez Wodki, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2011.