Nicolae Ceaușescu był jednym z najbardziej szalonych dyktatorów rządzących w Europie. Wydany przez niego Dekret nr 770 na wiele lat zmienił rumuńskie społeczeństwo, a jego skutki są widoczne po dziś dzień.
fot. Frank Fournier |
Przez pierwsze 20 lat po II wojnie światowej, Rumunia posiadała jedno z najbardziej liberalnych praw aborcyjnych w Europie. Z czasem nie spodobało się to Nicolae Ceaușescu, który 1 października 1966 roku ogłosił Dekret nr 770. Szalony rumuński dyktator zadecydował, że od tej chwili prawo do aborcji mają mieć tylko kobiety zgwałcone, ze związków kazirodczych oraz kobiety po 45. roku życia, które mają już czwórkę dzieci. Nowe przepisy oznaczały, że na świat miały przychodzić dzieci schorowane, z poważnymi wadami genetycznymi. Był to dopiero początek, albowiem za złamanie prawa kobiecie groził przynajmniej rok więzienia, a lekarzowi aż 5 lat. Ceaușescu zamarzyło się, aby w 2000 roku w Rumunii mieszkało 25 milionów ludzi. Od lat 60. oznaczało to przyrost o aż 6 milionów.
Na domiar złego całkowicie zakazana została antykoncepcja. Musimy pamiętać, że był to okres, kiedy podstawowa wiedza o tych sprawach była znikoma, więc kobiety pozbawione zostały prezerwatyw i jakichkolwiek metod zapobiegania ciąży. Do czasu upadku dyktatora kobiety dokonywały aborcji różnymi metodami. O niektórych z nich aż strach pisać. Przyjmuje się, że w wyniku powikłań śmierć z powodu wadliwej aborcji mogło ponieść ponad 10 tysięcy Rumunek. Nie możemy przy tym zapominać o wszechobecnej kontroli społeczeństwa, dlatego znalezienie fachowca w tym zakresie nie było takie łatwe.
Szalony plan miał swe zgubne konsekwencje. Rumunia w owym czasie należała do jednych z biedniejszych krajów w Europie. Posiadanie dziecka nawet w mieście było ogromnym wydatkiem. Ceaușescu zadecydował, aby rodziny, które nie mają co najmniej czwórki dzieci, płaciły wyższe podatki. Dla wielu oznaczało to wegetację, głodowanie. Tak też narodził się system sierocińców.
Dyktator wręcz nakłaniał rodziców do oddawania dzieci pod opiekę państwa. Te licznie trafiały do domów dziecka. Zanim to jednak się stało, dokonywano ich kategoryzacji. Powstały 3 grupy. Pierwszą były dzieci zdrowe, które trafiały do lepszych placówek. Drugą były dzieci chore, które po wyleczeniu miały być kierowane do pierwszych ośrodków. Na samym końcu pozostały zaś niechciane sieroty z poważnymi chorobami, wadami genetycznymi. Te wysyłane były to ośrodków, które przypominały psychiatryki. Mieszkały w tragicznych warunkach. Zdarzało się, że jedna opiekunka przypadała na 30-40 dzieci. Często dzieci były bite, przywiązywane do łóżek, załatwiały swe potrzeby fizjologiczne pod siebie czy były skrajnie niedożywione. Z czasem najsłabsi stawali się obiektem prześladowań, molestowania.
Brak środków sanitarnych, korzystanie ze starych igieł, miały swe zgubne skutki. Coraz częściej dzieci albo trafiały do szpitali i ośrodków już z AIDS lub wirusem HIV albo dopiero tam ulegały zakażeniu. Upośledzenie układu odpornościowego dokonywało prawdziwego spustoszenia w organizmie najmłodszych. Powstało mnóstwo ośrodków dla dzieci, których jedynym zadaniem była powolna wegetacja, śmierć. Dopiero po obaleniu i straceniu dyktatora świat dowiedział się o tym strasznym procederze. Pomógł w tym między innymi Frank Fournier, który odwiedził wiele takich sierocińców. Zastał tam straszliwe warunki oraz dzieci, które umierały na rękach opiekunek. Jego reportaż wyróżniony w konkursie World Press Photo 1991 jest wręcz wstrząsający. Na tytułowym zdjęciu znajduje się jedno z dzieci dosłownie zniszczone przez AIDS.
Oto kilka innych fotografii wykonanych przez francuskiego fotoreportera.
fot. Frank Fournier |
Przyjmuje
się, że do początku lat 90., przez rumuńskie sierocińce
przewinęło się ponad 2 miliony sierot. W samym tylko 1989 roku
wciąż mieszkało w nich 300 tysięcy dzieci. Po nagłośnieniu
sprawy wiele osób z całego świata zdecydowało się na adopcję
sierot. Późniejsze badania naukowe wykazały, że rumuńskie
sieroty w porównaniu do zwykłych dzieci miały duże problemy
emocjonalne, z przystosowaniem się. Ich objawy często porównywane
były do autyzmu. Do dziś Rumunia zmaga się z poważnym problemem,
albowiem mówimy tu o 2 milionach obywateli skrzywdzonych przez
system. Wśród nich na porządku dziennym często panuje bezdomność,
narkomania, alkoholizm. Samemu muszę przyznać, że nigdy nie
spotkałem się z tak wieloma nieprzytomnymi narkomanami, jak właśnie
przez kilka godzin pobytu w Bukareszcie.
Zapoznając się z historią dzieci Ceaușescu, nie można się dziwić wielu organizacjom kobiecym, które w związku z planami obecnie rządzących, krytykują zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Skazywanie kobiet na urodzenie ciężko chorych dzieci, będzie powrotem do komunistycznej Rumunii. Oby w Polsce nigdy nie musiały powstać ośrodki, w których dzieci całe swe życie spędzą w izolacji i odrzuceniu.
Zapoznając się z historią dzieci Ceaușescu, nie można się dziwić wielu organizacjom kobiecym, które w związku z planami obecnie rządzących, krytykują zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Skazywanie kobiet na urodzenie ciężko chorych dzieci, będzie powrotem do komunistycznej Rumunii. Oby w Polsce nigdy nie musiały powstać ośrodki, w których dzieci całe swe życie spędzą w izolacji i odrzuceniu.
http://wyborcza.pl/1,76842,17484351,Horror_tysiecy__dzieci_Ceausescu__przysluzyl_sie_domom.html
https://www.worldpressphoto.org/collection/photo/1991/general-news/frank-fournier/101
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/08/30/do-czego-prowadzi-zakaz-aborcji-o-dzieciach-nicolae-ceausescu/#3
http://www.fakt.pl/hobby/historia/ubojnie-dusz-koszmarne-warunki-w-sierocincach-w-rumunii-w-czasach-ceausescu/bz7ym7x