Okres świąteczny to
czas, w którym dochodziło do wielu niezwykłych wydarzeń. Jednym z
nich był tak zwany rozejm bożonarodzeniowy, kiedy to na okres kilku
dni żołnierze niemieccy i brytyjscy zdecydowali się ogłosić
nieformalne zawieszenie broni, aby wszyscy mogli w spokoju spędzić
święta.
fot. NN |
I wojna światowa była
jedną z najbardziej krwawych i moim zdaniem bezsensownych w
historii. Miliony ofiar w wojnach okopowych i walki o kilka
kilometrów czy nawet metrów ziemi nie były w żaden sposób warte
tylu osób. W lecie 1914 roku większość żołnierzy wyruszała na
linię frontu z nadzieją i pewnością, że wojna zakończy się w
ciągu kilku tygodni. Tymczasem w grudniu po obu stronach mroźnych i
ponurych okopów miliony osób musiały spędzić święta z dala od
rodzin. Dowódcy nie zareagowali przy tym na apel papieża Benedykta
XV, aby w okresie świątecznym zaprzestano walk.
24 grudnia w okolicach
Ypres, korzystając z ciszy na froncie, niemieccy żołnierze
postanowili udekorować lampkami i ozdobami świątecznymi teren przy
swych okopach. Ich pozycje zostały rozświetlone przez świece,
lampki, a także drzewka świąteczne. Brytyjska strona bała się
prowokacji ze strony wroga, jednak nie zarządziła ostrzału.
Tymczasem niemieccy żołnierze zaczęli śpiewać kolędę Cicha
noc, do której szybko przyłączyli się Brytyjczycy. Ta chwila
zadecydowała i obie strony nagle zaczęły wychodzić z okopów. Do
takich spotkań dochodziło na wielu odcinkach frontu belgijskiego,
na ziemi niczyjej.
Obie strony zaczęły
wymieniać się podarunkami. Niemcy sprezentowali Brytyjczykom między
innymi beczkę piwa, a ci odwdzięczyli się śliwkowym puddingiem.
Wkrótce do szeregowców dołączyli także oficerowie, którzy
między sobą uwzględnili zawieszenie ognia przynajmniej do końca
okresu świątecznego. Było to niezwykłe wydarzenie. Żołnierze,
którzy jeszcze przed chwilą mogli się pozabijać, nagle wspólnie
spędzali czas. Była to dla nich namiastka rodzinnej atmosfery jak i
odskocznia od codziennych trudów frontowych.
Na drugi dzień obie
strony zebrały i pochowały swych poległych, a często zdarzało
się, że wspólnie uczestniczono w ceremoniach pogrzebowych. W
pobliżu Armentieres rozegrano najbardziej znany z tego okresu mecz
piłkarski, zakończony zwycięstwem Niemców nad Brytyjczykami 3:2.
Na innych odcinkach frontu dochodziło także do bratania się
niemieckich żołnierzy z francuskimi, belgijskimi, hinduskimi czy
nawet Algierczykami. Dla wielu osób była to okazja do
skonfrontowania się z fałszywymi i panującymi do tej pory po obu
stronach stereotypami.
fot. NN |
Dopiero po kilkunastu
godzinach wieści o rozejmie dotarły do dowództwa. Oczywiście za
wszelką cenę starało się ono zakończyć ten stan, jednak w wielu
miejscach mimo ustalonej wcześniej godziny 8:30, 26 grudnia nie
rozpoczęto walk. W niektórych odcinkach rozejm trwał do nowego
roku, a nawet 3 stycznia. Szacuje się, że w rozejmie mogło brać udział ponad 100 tysięcy żołnierzy. Dla wielu z nich powrót do
codzienności po tych wydarzeniach był niezwykle trudny – jak
można strzelać do kogoś, z kim dopiero co się wymieniło
podarunkami, rozmawiało o swych rodzinach?! Dowództwo zdecydowało
się po świętach najczęściej na wymianę stacjonujących
jednostek, aby nie mogło dojść do ponownego bratania się.
W kolejnych latach
dochodziło do ponownych prób bratania się, jednak były to
sytuacje jednostkowe, a tym bardziej zapobieganie przez generałów.
Wydarzenie to na trwałe
zapisało się w historii. W ostatnim czasie zostało przypomniane
dzięki filmowi Joyeux Noel oraz reklamie firmy Sainsbury's.
Źródła:
http://pierwszawojna.info/historie/boze-narodzenie-1914/
http://dzieje.pl/aktualnosci/rozejm-bozonarodzeniowy-swiateczne-pojednanie-zolnierzy-w-1914-r
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozejm_bo%C5%BConarodzeniowy
Wzruszylam sie, to co zrobili ci zolnierze jest takie ludzkie i piekne; bardzo im wspolczuje ze musieli wrocic ponownie do walki.
OdpowiedzUsuńOglądałem kiedyś film o tym zdarzeniu. Miałem łzy w oczach.
OdpowiedzUsuń