środa, 21 grudnia 2022

Lionel Messi - goniąc marzenia

Za nami z pewnością niezwykłe Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Po raz pierwszy rozgrywane na Bliskim Wschodzie i w dodatku o innej porze roku, przyniosły sporo emocji. Choć miały wielu bohaterów, to jednak na zawsze zapiszą się w historii dzięki Leo Messiemu. Człowiek nazywany przez wielu najlepszym piłkarzem w historii, wreszcie spełnił swoje największe marzenie. 


fot. Bao Tailiang


13 lipca 2014. Mamy 113. minutę meczu, kiedy to Mario Götze w finale MŚ w Brazylii strzela w dogrywce bramkę na 1:0, zapewniając reprezentacji Niemiec tytuł mistrzowski. Temu wszystkiemu przygląda się Leo Messi, który być może zdaje sobie sprawę, że jego największe marzenie w karierze już nigdy się nie spełni. Piłkarz, który w kryzysowym momencie praktycznie na własnych barkach wyciąga drużynę z fazy grupowej, wie, że upragniony sukces był na wyciągnięcie ręki. Choć w piłce klubowej osiągnął już praktycznie wszystko, to wciąż brak mu sukcesu z reprezentacją. Ciąży na nim ogromna odpowiedzialność, jak i również presja. Od lat porównywany jest do boskiego Diego. Maradona traktowany jest w Argentynie niczym bóg, więc każde z nim zestawienie jest dla gracza nobilitacją, jak i swego rodzaju klątwą. 

Właśnie z dekoracji finalistów 2014 pochodzi pierwsze zdjęcie, które prezentuje Messiego podążającego po srebrny medal. Na jego twarzy wyraźnie widać smutek, a nawet pewną pustkę, która może się kojarzyć z wypalonym człowiekiem.  

Messi często pada ofiarą krytyki argentyńskich mediów i kibiców, którzy zarzucają mu brak zaangażowania, jak i to, że nigdy nie dorówna legendzie. Leo doskonale to wie właśnie w 2014 roku, kiedy pierwszy raz od 24 lat Argentyna znalazła się w finale MŚ. Nad reprezentacją ciąży jakieś fatum. Można je nieco porównać do tego, które towarzyszy Anglikom na każdym mundialu. Naszpikowana gwiazdami kadra ma problemy z przebrnięciem 1/4 czy 1/8 finału. Z każdymi kolejnymi mistrzostwami wydaje się, że marzenie o pucharze jest nierealne, a zegar tyka. To tyczy się nie tylko Messiego, lecz także i kilku innych Argentyńczyków. 

Sam Lionel również przeżywa wzloty i upadki. Funkcjonująca niczym szwajcarski zegarek FC Barcelona nagle zacina się. Kończą się przez to liczne sukcesy, co powoduje także problemy finansowe. Messi w końcu decyduje się na opuszczenie Blaugrany i przenosi się do Paryża. Sezon 2021/2022 to jeden z najgorszych w jego karierze. Strzela wtedy tylko 11 bramek, z czego w Ligue 1 jedynie 6. Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja z kadrą Argentyny. W czerwcu 2021 roku rozpoczyna się kolejna edycja Copa América. Messi ponownie staje się liderem drużyny, która dzięki jego golom i asystom zostaje mistrzem Ameryki Południowej. To nie tylko pierwszy tytuł w karierze reprezentacyjnej Messiego, lecz także pierwsze trofeum Argentyny na arenie międzynarodowej od 1993 roku. 

Nadchodzi przełom listopada i grudnia 2022 roku. Rozpoczynająca mundial z serią 36 meczów bez porażki, Argentyna uchodzi za jednego z faworytów turnieju. W pierwszym meczu kilka minut rozluźnienia doprowadza do katastrofy i Albicelestes sensacyjnie przegrywają z Arabią Saudyjską 1:2. W kolejnym spotkaniu męczą się z Meksykiem i dopiero przepiękny strzał Messiego daje im prowadzenie. Jest to punkt zwrotny na tych mistrzostwach. Rozpoczyna się ich ścieżka do finału, który już teraz można uznać za najlepszy w historii. Tu znów błyszczy Messi, który jest jednak raz po raz wstrzymywany przez równie genialnego Mbappé. Rzuty karne to jak zwykle loteria, jednak z większym szczęściem dla Argentyńczyków, którzy zaczynają szaleć z radości. Wśród nich jest także zapłakany Messi, który właśnie nie tylko spełnił swoje największe marzenie, lecz także dorównał boskiemu Diego. Moment, w którym podchodzi i całuje Puchar Świata, na zawsze przejdzie do historii i być może utnie wiele dyskusji, kto jest najlepszym graczem w dziejach futbolu. 

To tylko pokazuje, że nigdy nie warto rezygnować z marzeń, a podążając za nimi, można sięgnąć po upragniony cel. 


środa, 14 grudnia 2022

W poszukiwaniu pokoju wśród chaosu

Etiopia to z pewnością jedno z zapomnianych przez Boga miejsc na świecie. Wraz z sąsiednią Somalią od lat jest areną wewnętrznych i międzynarodowych konfliktów, jak i klęsk głodu, które przyczyniają się do śmierci wielu mieszkańców. To obszar, który czasem zdaje się być studnią bez dna - nieważne, ile środków przeznaczą międzynarodowe organizacje, zawsze znajdzie się kolejny problem. Tego między innymi dotyczą zdjęcia Amanuela Seleshiego. 


fot. Amanuel Seleshi


Oczyma młodego fotoreportera Amanuela Seleshiego możemy dziś obserwować cierpienie i agonię towarzyszące wojnie w Etiopii. Ten chłopak, który nagle zachwycił się fotografią, jest obecnie laureatem East African Photography Award, jak i również został doceniony przez World Press Photo. W trakcie studiów na Uniwersytecie w Addis Abebie jako inżynier mechanik zakochał się on w fotografii po obejrzeniu zdjęcia zrobionego w Paryżu w 1989 roku przez Elliotta Erwitta. Od tego momentu wiedział, że jego pasją będzie opowiadanie historii za pomocą zdjęć. Zaczynał klasycznie, czyli skromnie, przedstawiając miejsca w jego najbliższym otoczeniu. Wkrótce jednak zdecydował się w całości poświęcić fotografii, przez co zaczął pracować jako wolny strzelec. Udało mu się nawiązać współpracę z Agence France-Presse w 2020 roku. Jego pierwszym większym projektem była sytuacja związana z koronawirusem. Międzynarodową sławę zyskał jednak dzięki projektowi W poszukiwaniu pokoju wśród chaosu

Opowiedziana przez niego historia miała miejsce w 2021 roku. Udało mu się wtedy dostać do strefy działań wojennych na obszarach kontrolowanych przez rząd. Znalazł on się w miejscu, którego główną cechą jest dewastacja i chaos. Dane mu było dzięki temu opowiedzieć historie cywilów, pokazać przepełniony nadzieją ból w ich oczach, pozostałości po wojnie, która nie była ich dziełem. Fotograf w swojej pracy koncentrował się głównie na reakcji ludzi na wojnę. 

Jego projekt fotograficzny udokumentował gwałtowny konflikt wewnętrzny, który ogarnął Etiopię w listopadzie 2020 roku. Wybuchły w tym czasie walki z udziałem sił rządowych i Ludowego Frontu Wyzwolenia Tigray (TPLF), które bardzo szybko rozprzestrzeniły się z regionu Tigray, na północy Etiopii, na południe do sąsiednich stanów Amhara i Afar. Ów konflikt doprowadził do śmierci tysięcy osób, licznych przesiedleń, jak i kolejnej klęski głodu. Wszystko to związane było i nadal jest z napięciami na tle etnicznym. Zdaniem ONZ pod koniec 2021 roku blisko 400 000 ludzi doświadczało głodu, a zdecydowana większość z sześciu milionów mieszkańców regionu Tigray potrzebowała natychmiastowej pomocy. Sam konflikt sprawił, że około 2.5 mln mieszkańców zmuszonych zostało do porzucenia swoich domów. 

Na zaprezentowanym zdjęciu widzimy chłopca, który idzie przez mgłę w pobliżu wsi Chenna Teklehaymanot, mniej więcej 95 kilometrów na północny wschód od miasta Gonder. Miało to miejsce 14 września 2021 roku. Między 31 sierpnia a 4 września bojownicy powiązani z Tigray zabili w tej wiosce od 120 do 200 osób. Ciężko się oprzeć wrażeniu, że widoczny koń z dobytkiem na grzbiecie to jedyne, co pozostało chłopcu do przeżycia. Ponury charakter zdjęcia komponuje się z ogólną sytuacją w Etiopii, choć zgodnie z tematem reportażu, można tu dostrzec światełko nadziei wśród chaosu. 

A oto kilka innych zdjęć, które znalazły się w reportażu Seleshiego:

fot. Amanuel Seleshi

Źródła:
https://www.worldpressphoto.org/collection/photo-contest/2022/Amanuel-Sileshi/1
https://amanuelsileshi.com/portfolio/searching-peace-amidst-chaos
https://www.thereporterethiopia.com/27277/