niedziela, 27 października 2013

Angelo Merendino - Bitwa, której nie wybraliśmy

Choroba nowotworowa to jedno z największych przekleństw ludzkości, z którym nadal ponosimy porażki. Każdego dnia, każdej minuty, gdzieś na świecie ktoś przegrywa swą walkę z rakiem. Są to miliony nieopowiedzianych historii, dramatów. Za sprawą Angelo Merendino i wykonanego przez niego fotoreportażu, możemy poznać historię zmagań jego żony z rakiem piersi, niestety zmagań zakończonych porażką.



fot. Angelo Merendino

Jest to niezwykle dramatyczny reportaż, w którym Merendino pokazywał różne etapy choroby żony od momentu otrzymania diagnozy po ostatnie rozstanie. Po śmierci żony Angelo powołał do życia fundację "The Love You Share", która zajmuje się wsparciem finansowym kobiet chorujących na raka piersi. Jej konto jest zasilane m.in. dzięki sprzedaży książki Angelo ze zdjęciami Jennifer. Więcej o jego projekcie możecie przeczytać na stronie: www.mywifesfightwithbreastcancer.com.

Zdjęcia wraz z opisaną historią znajdziecie na:  http://wyborcza.pl/duzy_kadr/5,97904,14848750,Fotografowal_walke_swojej_zony_z_rakiem_piersi__Przegrana.html?i=0

oraz pod adresem http://9gag.com/gag/aoz56Oe?ref=fb.s

niedziela, 20 października 2013

Propozycje z okazji 200 tysięcy

Dzięki Wam zanotowany został kolejny sukces, a mianowicie 200 tysięcy odwiedzin na blogu! Z okazji tego wydarzenia, prosiłbym o Wasze propozycje kolejnych tematów. Zapewne macie jakieś ulubione fotografie, historie, o których chcielibyście dowiedzieć się czegoś interesującego. Postaram się każdą z nich przeanalizować i być może wpisać na listę kolejnych tematów. 

A oto zdjęcie, które będzie tematem następnego wpisu.


czwartek, 10 października 2013

Masakra w Huế

Wojna w Wietnamie była jednym z najbardziej krwawych konfliktów na świecie po roku 1945. Znaczną większość ofiar nie stanowili żołnierze, lecz ludność cywilna. Szacuje się, że śmierć oraz rany poniosło ponad dwa miliony niewinnych osób. Obie strony konfliktu dokonywały wtedy wielu zabójstw i egzekucji. Jednym z najtragiczniejszych, a wciąż mało znanych epizodów tej wojny jest masakra w Huế, do jakiej doszło w roku 1968.

fot. Horst Faas
Huế to miasto położone w środkowym Wietnamie. Po konferencji genewskiej w roku 1954, miasto znalazło się na obszarze Wietnamu Południowego, jednak nieopodal granicy z komunistyczną częścią tego kraju. Okazało się, że wraz z przebiegiem wojny, miało to bardzo zgubne skutki. W wyniku działań wojennych uległo sporemu zniszczeniu, jednak największą tragedią dla miasta okazała się styczniowa ofensywa wojsk Wietnamu Północnego oraz Wietkongu w roku 1968. 

31 stycznia po silnym uderzeniu, wojska z Północy szybko zajęły miasto. Na miejscu od razu ustanowiona została władza rewolucyjna, której zadaniem było rozprawienie się z "wrogami ludu".  Okupacyjne siły Wietkongu od samego początku były niezwykle sprawnie zorganizowane. Wkroczyły do miasta z gotowymi listami osób, z jakimi należy się jak najszybciej rozprawić. Na liście figurowały osoby związane z miejscową administracją, żołnierze, członkowie partii politycznych, duchowni, zwykli mieszkańcy oraz kilku cudzoziemców. Osoby te zostały szybko aresztowane i wywiezione poza granice miasta. Część z nich została zaklasyfikowana jako niegroźna dla władzy i poddana resocjalizacji, niestety większość osób z listy spotkał tragiczny los. W ciągu zaledwie 24 dni władzy, komuniści dokonali zabójstwa kilku tysięcy mieszkańców. Ich los został poznany dopiero wraz z odkrywaniem kolejnych masowych grobów. 

Po wypędzeniu z miasta żołnierzy Wietkongu okazało się, że praktycznie nie ma w Huế rodziny, która nie straciłaby kontaktu z kimś bliskim lub znajomym. Mężczyźni wysyłani do obozów resocjalizacyjnych nigdy nie powrócili, podobnie, jak zaginęły całe rodziny "wrogów ludu". Rolnicy zauważyli, że w wielu miejscach na polu trawa była bardziej gęsta i wyższa. Wydarzenia wojenne sprawiły, że pierwsze groby i ślady tragedii zaczęto odkrywać dopiero po kilku miesiącach. W całym regionie miasta, a nawet w jego centrum znaleziono dziesiątki miejsc masowych morderstw. Niektóre groby skrywały kilkadziesiąt, a inne nawet setki ciał. Szybko wyszło na jaw ogromne okrucieństwo komunistów. Szczególnie w tym okresie ucierpiała dzielnica katolicka, gdzie tylko jednego dnia zamordowano kilkuset mieszkańców, którzy schronili się w katedrze.

Znalezione ciała w wielu przypadkach były ze sobą powiązane drutem kolczastym, kablem telefonicznym. Do częstych praktyk należało zakłuwanie nożami i bagnetami związanych ofiar, śmiertelne pobicia, podpalenia, czy też zakopywanie żywcem. Nie oszczędzano kobiet, dzieci i starców. Wraz z odkrywaniem kolejnych grobów, rodziny poszukujące bliskich, musiały dokonywać identyfikacji, tylko na podstawie kości oraz fragmentów ubrań i rzeczy osobistych. Zagraniczni reporterzy opisywali te miejsca jako przesiąknięte odorem śmierci, gdzie co jakiś czas rozlegał się przeraźliwy krzyk kobiety odnajdującej swego męża, syna, ojca. Wiele osób przybywało tu chcąc odnaleźć swych bliższych, mając jednak wciąż nadzieję, że nie spotkał ich straszliwy los. 






Właśnie podczas odkrywania i identyfikacji zaginionych, niemiecki fotograf Horst Faas uwiecznił na zdjęciu zrozpaczoną kobietę nad ciałem swego męża. Działo się to w roku 1969, czyli kilkanaście miesięcy po tragicznych wydarzeniach. Nie trudno zrozumieć rozpacz tej kobiety, która przez tak długi czas żywiła się nadzieją, że jednak jej mężowi nic się nie stało. To bardzo tragiczne zdjęcie, zważywszy na fakt, że kilka lat później miasto zostało już na stałe opanowane przez Wietnam Północny, a rządzący robili wszystko, by sprawę jak najlepiej zatuszować, włącznie z przymusowymi wysiedleniami rodzin ofiar. Wśród tych osób mogła się również znajdować kobieta ze zdjęcia. Autor fotografii stał się jednym z najlepszych fotoreporterów wojennych, prawdziwą ikoną wojny w Wietnamie. Jego zdjęcia do dziś stanowią znakomity dowód cierpienia Wietnamczyków oraz bezsensowności tamtego kofliktu.

Szacuje się, że w Huế zamordowanych mogło zostać od 3 do nawet 6-ciu tysięcy osób. Zbrodnia ta wywołała gwałtowne protesty, do których przyłączyli się nawet dotychczasowi zwolennicy komunistów. Choć rząd Wietnamu Północnego oficjalnie potępił sprawców masakry, to jednak dla większości osób była to wyłącznie zagrywka polityczna. Warto dodać, że Huế było jednym z wielu miejsc, które stało się areną masowych morderstw na tle ludności cywilnej.

Źródła:
http://en.wikipedia.org/wiki/Massacre_at_Hu%E1%BA%BF
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hu%E1%BA%BF
http://www2.vcdh.virginia.edu/HIUS316/mbase/docs/hue.html
http://vnafmamn.com/fighting/massacre_athue.html

piątek, 4 października 2013

Janek Wiśniewski padł

Grudzień 1970 to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń powojennej Polski. W wyniku strajku na Wybrzeżu i jego brutalnego stłumienia przez milicję i wojsko, śmierć poniosło kilkadziesiąt osób, a rannych zostały setki. Symbolem tego wydarzenia stało się zdjęcie strajkujących niosących ciało Zbyszka Godlewskiego, który bardziej znany jest jako Janek Wiśniewski.

fot. Edmund Popliński

Na grudzień 1970 roku rząd zaplanował podwyżkę cen żywności, która miała zdrożeć przeciętnie o ponad 20 procent. Dla niewiele zarabiających pracowników, którym każdego dnia trudno było zdobyć podstawowe produkty w sklepach, taka podwyżka oznaczała kolejne kłopoty. W wielu miejscach w kraju organizowano wiece protestacyjne, w czasie których domagano się cofnięcia najnowszego rozporządzenia, uregulowania systemu płacowego oraz dymisji rządzących, którzy byli odpowiedzialni za projekt podwyżki. Największe protesty wybuchły na Wybrzeżu. Niestety po raz kolejny rządzący nie mieli w swych planach dialogu ze społeczeństwem, a rozwiązania siłowe doprowadziły do tragedii.

Z każdym dniem sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Po przystąpieniu do strajku Stoczni Gdańskiej oraz wielu zakładów w północnej Polsce, rząd zdecydował się wysłać w ten region w celu pacyfikacji tysiące żołnierzy i setki wozów bojowych. Po kilkudniowych protestach nadszedł Czarny Czwartek. Rozpętało się wtedy prawdziwe piekło. Wojsko otworzyło ogień do robotników przybywających na stację Stocznia Gdynia i pod jej bramę. Właśnie w tym miejscu postrzelony został Zbyszek Godlewski.

Mieszkał on w Elblągu. Kilka miesięcy wcześniej ukończył szkołę zawodową i udało mu się zdobyć pracę w gdyńskiej stoczni, gdzie pracował przy przeładunku statków. Dzień przed tragicznymi wydarzeniami udał się do Gdańska w celu rozeznania się w sytuacji. Wieczorem napisał krótki list do rodziców -  "Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek". Niestety nie zdążył go wysłać. Otrzymali go dopiero 20 grudnia poprzez kolegę Zbyszka w czasie jego pogrzebu. 

Po tym, jak młody chłopak śmiertelnie raniony upadł na ziemię, ktoś krzyknął, aby zanieść jego zwłoki pod dom partii. Zorganizowano drzwi z toalety mieszczącej się w pobliskim baraku, położono na nich zwłoki. Tłum demonstrantów ruszył przed siebie niosąc zwłoki Godlewskiego. Tuż obok ciała niesiono biało-czerwony sztandar, który również stał się ważnym symbolem tamtego dnia. W czasie pochodu krążące nad miastem śmigłowce zrzucały w kierunku tłumu petardy i ładunki z gazem łzawiącym. Demonstrantom udało się dostać z kościoła krzyż, który przytwierdzono do drzwi. Niewiele dalej padły kolejne strzały, ranni i zabici...

Właśnie w czasie przemarszu pochodu z okna swego mieszkania, Edmund Pepliński wykonał swe zdjęcie, które zyskało ogromną sławę i stało się symbolem tych tragicznych dni. Oto, jak sam fotograf relacjonuje tamto wydarzenie:

(…) W późniejszych godzinach, około godziny 10, szedł następny pochód. Ten z chłopcem na drzwiach. Niesiono przed nim pokrwawioną biało-czerwoną flagę, długą tak, że sięgała w poprzek od chodnika do chodnika. Na zdjęciu jej nie widać, bo niesiono ją kilkanaście metrów z przodu, a ja czekałem na ten zasadniczy moment, żeby chłopca mieć na pierwszym planie. Jak się dobrze zdjęciu przyjrzeć, widać też, że między stopami umieszczony jest krzyż. Zrobiłem to zdjęcie i wychyliwszy się przez okno, obserwowałem. Na rogu Świętojańskiej i Kilińskiego uformowała się milicyjna zapora. Były tam gaziki, które stały tyłem do maszerującego tłumu, wystawiając w kierunku pochodu działka z wyrzutniami granatników. Gaziki jechały do tyłu, w stronę nadchodzących. Teraz nastąpiła scena, jakby specjalnie przygotowana dla filmu: gdy pierwsze granaty wybuchły, powstały obłoki dymu, za którymi szli milicjanci z wielkimi, krzyżackimi tarczami i nacierali na tłum. Dym przysłonił mi widoczność. Kiedy opadł, zobaczyłem, że drzwi z chłopcem leżą na jezdni. Po chwili robotnicy podnieśli je znowu i ponieśli dalej (…)".                                    (http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/483983)

Przekazywane odbitki fotografii w drugim obiegu szybko znalazły się w całym kraju. Krzysztof Dowgiałło będąc pod silnym wrażeniem tej sceny, napisał Balladę o Janku Wiśniewskim. Ponieważ nie wiedział, kim był zastrzelony chłopak, dlatego nazwał go Jankiem Wiśniewskim. Od tego czasu wiele osób kojarzy tę postać bardziej od realnego Zbyszka Godlewskiego. 



Rodzice chłopaka niedługo po jego śmierci otrzymali krótki telegram - "Zbyszek nie żyje. Kazimierz Podowski" (kolega Zbyszka). Na drugi dzień szybko pojechali do Gdyni szukać swego syna. Udaje im się ustalić, że jego zwłoki mogą być w szpitalu w Redłowie. W szpitalu okazuje się, że więcej rodzin szuka zwłok. Nie pozwolono im zobaczyć ciała syna. Powiedziano w prokuraturze, że wszelkie formalności można załatwić dopiero od poniedziałku. Tymczasem w niedzielę w nocy zostali obudzeni i zabrani na tajny pogrzeb Zbyszka (ofiary wydarzeń pochowano po cichu w obawie przed kolejnymi zamieszkami). Dzięki otrzymanemu ubraniu i rzeczom osobistym ojcu tragicznie zmarłego udało się ustalić, że syn otrzymał trzy rany postrzałowe. Jego ojciec będąc wojskowym od razu zauważył, że nie były to ślady po przypadkowych kulach.

Sztandar niesiony w czasie pochodu oraz słynne drzwi ocalały. Są one obecnie przechowywane w kaplicy kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Z racji na tematykę zdjęcia, Edmund Pepliński ujawnił, że jest autorem zdjęcia dopiero w latach 80.

Niestety do dziś sprawcy odpowiedzialni za masakrę na Wybrzeżu nie zostali osądzeni.

Źródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbyszek_Godlewski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ballada_o_Janku_Wi%C5%9Bniewskim
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grudzie%C5%84_1970
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/483983,edmund-peplinski-to-on-zrobil-najslynniejsze-zdjecie-z-grudnia1970,3,id,t,sa.html
http://www.polskieradio.pl/39/1240/Artykul/282993,Prawdziwa-historia-Janka-Wisniewskiego
http://www.rp.pl/artykul/921023.html?print=tak&p=0