poniedziałek, 17 września 2012

Fabienne Cherisma

Coraz częściej słyszymy o przekraczaniu pewnych barier przez fotografów. Czasem niektóre sytuacje sprawiały, że tylko dzięki tak zwanej bezduszności fotoreporterów mogliśmy poznać daną historię. Jednak w przeważającej większości mamy niestety do czynienia z pogonią za sensacją. Przykładem tego typu sytuacji może być historia tego pozornie "zwykłego" zdjęcia.


                                                   Carlos Garcia Rawlins/Reuters

Na zdjęciu ukazano Fabienne Cherisma, 15-letnią dziewczynę z Haiti, która została zastrzelona przez miejscową policję. Sytuacja miała miejsce po tragicznym dla kraju trzęsieniu ziemi. Dziewczyna przez wiele lat pomagała rodzinie jakoś przetrwać trudne czasy w jednym z najbiedniejszych krajów świata. Kupowała taniej niektóre produkty, a potem sprzedawała je z zyskiem, dzięki czemu rodzina miała pieniądze na jedzenie. Mimo handlowego trybu życia, Fabienne wieczorami solidnie się uczyła, gdyż miała aspiracje zostać pielęgniarką. 

Niestety jej krótkie życie zostało przerwane przez policję, która uznała ją za szabrownika. Dziewczynka została trzykrotnie postrzelona. Rodzina twierdzi, że było to zabójstwo z premedytacją. W historii owego zdjęcia i całej sytuacji najważniejsza jest perspektywa, a właściwie inne spojrzenie na sensacyjne wydarzenie. Tak oto wyglądało miejsce zdarzenia widziane oczyma innego fotografa:

                                                                     Nathan Weber

Jak widać pogoń za sensacją, idealną perspektywą sprawia, że wokół ciała dziewczynki ustawiła się cała kolejka fotografów reprezentujących różne światowe agencje. Na zdjęciu i tak nie zmieścili się wszyscy fotoreporterzy, których było ogółem kilkunastu. Po publikacji zdjęć dziewczynki i nagradzaniu ich na różnych konkursach, ponownie nastała debata nad granicami moralności. Czy w pogoni za idealnym zdjęciem nie powinniśmy zastanowić się nad ludzką godnością? 

W owym dniu powstała cała seria zdjęć przedstawiających ciało zabitej dziewczynki i reakcję jej rodziny, którą oczywiście również wykonywało kilkunastu reporterów. Trudno wyobrazić sobie sytuację zrozpaczonego ojca, niosącego ciało swej córki, który musi przepychać się miedzy nachalnymi reporterami. 

Z jednej strony zapewne wielu z tych fotografów swymi zdjęciami zrobiło bardzo wiele dobrego dla ukazania tragicznej sytuacji Haitańczyków, jednak z drugiej strony, często sposób, w jaki to uczynili, godzi w podstawowe prawa bohaterów tych zdjęć, a także jest sprzeczny z wyznawanymi przez nas moralnymi zasadami.


Źródła:
http://prisonphotography.wordpress.com/2010/01/27/fabienne-cherisma/
http://iconicphotos.wordpress.com/2011/05/16/photographing-fabienne/


6 komentarzy:

  1. Brak słów. Hieny bywają bardziej delikatne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że przynajmniej jej nie ustawiali...

    OdpowiedzUsuń
  3. S. Jewellery - prawdopodobnie ustawiali jednak.. Popatrz na lewą rękę tej dziewczyny. Wstrząsające.

    P.S. Regularnie tu zaglądam, bardzo lubię czytać tego typu historie zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  4. chciałoby się rzec coś za coś... ludzka godność za przekazanie historii światu... to straszne, że ludzkie życie jest tak kruche i że tak łatwo ktoś może je nam odebrać.

    OdpowiedzUsuń
  5. wstrząsające. nie wyobrażam sobie, jak można być tak obojętnym na ludzkie tragedie. powinno się mieć choć trochę jakiegokolwiek szacunku i po prostu odpuścić sobie takie zdjęcia. ale hak wiadomo, lubimy szokować, a to zdjęcie szokuje bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze bardzo ciekawy blog.
    Powiem Ci szczerze, że mam ambiwalentny stosunek do tego typu zdjęć. Często zastanawiam się nad tym, gdzie jest granica... Wiadomo, że z jednej strony media; w tym prasa; bazują na tym, że "zła wiadomość to dobra wiadomość" i mocne, wręcz sensacyjne zdjęcia przyciągają uwagę czytelników. Patrząc na sprawę z tej perspektywy fotoreporter to taka hiena, która tylko czyha na czyjąś śmierć, aby zrobić dobre zdjęcie. Z drugiej strony, gdyby np. nie fotoreporterzy wojenni, i ogólnie fotoreporterzy, wysyłani do tych nieciekawych miejsc na świecie - świat nie zobaczyłby tego całego gówna, okrucieństwa i bezsensownej śmierci niewinnych. Te zdjęcia wstrząsają ludźmi, powodują, że choć na chwilę niektórzy zwrócą uwagę na to, na co nie ma ochoty się patrzeć, wiedzieć. Druga strona medalu, ta druga perspektywa pokazuje fotoreportera jako człowieka, który ma taki zawód i chce najlepiej jak potrafi pokazać całe zło i okrucieństwo na zdjęciach. Jakby nie patrzeć, te zdjęcia opowiadają więcej niż setki tekstów. Według mnie problem leży raczej w tym, co niektóre gazety publikują na czołówkach, aby zarobić na taniej sensacji. Niektóre zdjęcia nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Liczy się intencja i wyczucie granicy, co można, a czego już nie. Zapewne oglądałeś film "The bang bang club" i znasz jego fabułę, sporo pokazuje odnośnie tematu, który tu poruszyłeś.

    OdpowiedzUsuń