wtorek, 24 lipca 2012

Lewis Hine - Child labor in America

Najczęściej fotoreporterów nazywa się hienami, ludźmi bez emocji, którzy gotowi są zrobić wszystko, by zrobić to jedno ważne ujęcie. Tymczasem w historii mieliśmy wielu fotografów, którzy swą pracą przyczynili się do wielkich reform i zmian w naszym społeczeństwie. Jedną z takich osób był bez wątpienia Amerykanin, Lewis Hine. Ta niezwykła osoba poświeciła aż cztery lata swej pracy na ukazanie niezwykle ciężkich warunków, w jakich przyszło pracować dzieciom. Jego reportaże miały ogromny wpływ na zmianę prawa oraz określenie minimalnego wieku, od jakiego dzieci mogły rozpocząć pracę w danym zakładzie, zawodzie.


Wyjątkowo, tym razem przedstawione zostanie nie jedno zdjęcie, lecz najważniejsze fotografie z całego czteroletniego cyklu. 


Lewis Hine (1874-1940) z wykształcenia był socjologiem i badał warunki społeczne panujące w Ameryce na początku XX wieku. Wkrótce odkrył, że środkiem, dzięki któremu będzie mógł przekazać społeczeństwu prawdziwy obraz robotniczej Ameryki będzie fotografia. Obsługi aparatu nauczył się sam i wkrótce rozpoczął swą pracę fotografa-socjologa. 
Na zdjęciach ukazywał liczne problemy społeczne, z jakimi borykało się amerykańskie społeczeństwo, a mianowicie: niesprawiedliwość i wyzysk w pracy, trudne warunki panujące w zakładach pracy. Jego największym dziełem jednak był cykl reportaży Child labor in America.

Początek XX wieku był okresem, gdy chętnie zatrudniano w fabrykach dzieci. Ponieważ nie miały one takich samych praw, jak dorośli, dlatego można było wykorzystywać nieletnich do ciężkiej pracy, za którą otrzymywali niewielkie wynagrodzenie. Hine w ciągu kilku lat przemierzył całe Stany Zjednoczone fotografując ciężkie warunki pracy nawet kilkuletnich dzieci. W wyniku tych podróży powstał niezwykle mocny w odbiorze fotoreportaż, który wkrótce stał się jednym z głównych czynników, które doprowadziły do zmiany prawa pracy. Oto kilka najważniejszych zdjęć Hine'a:

Furman Owens, dwunastolatek. Nie potrafił czytać, nie znał w ogóle alfabetu. "Chciałem się uczyć, lecz nie mam na to czasu z powodu pracy". Chłopak od 8 roku życia pracował w młynach. 













 







Warunki panujące w zakładach włókienniczych. Niektórzy chłopcy i dziewczęta byli tak mali, że musieli wspinać się do ramy przędzalni, by  naprawić zerwane nici i umieścić z powrotem puste szpulki.

Miała niecałe 1.3 metra wzrostu. Czasem pracowała w nocy. Za dzień pracy otrzymywała jedynie 48 centów. Na pytanie, ile miała lat, najpierw się zawahała, a następnie powiedziała: "Nie pamiętam", jednak dodał poufnie, "Nie mam wystarczająco lat by móc tu pracować, lecz robię to samo, co dorośli." Spośród 50 pracowników fabryki, aż dziesięcioro dzieci było mniej więcej jej wielkości.



  

                                                            Gazeciarze






Wielu chłopców pracowało od rana do wieczora. Często byli bici przez rodziców za słabe wyniki sprzedaży. Chłopiec na trzecim zdjęciu wrócił na ulicę po swym drugim groźnym zapaleniu płuc.

Zdecydowanie najtrudniejsze warunki panowały w kopalniach, gdzie ze względu na niski wzrost niezwykle chętnie zatrudniano nieletnich. Do dziś trudno oszacować, ilu młodych chłopców poniosło śmierć w amerykańskich kopalniach.







Hine dotarł także do dzieci pracujących w fabrykach przemysłowych, a także małych zakładach zajmujących się przetwórstwem ryb i owoców morza.












Większość dzieci pracowała od rana do wieczora. Od niektórych wymagano pracy w  przedziale czasowym od 4 rano do 17. Oczywiście wynagrodzenie było minimalne. 

Praca dzieci nie ominęła również w przemyśle rolniczym. To tutaj często najmłodsi musieli wykonywać prace typowo przeznaczone dla dorosłych. Dzieci w wieku kilku lat musiały pomagać przez cały dzień rodzicom w  polu. W trudnych czasach liczyła się każda para rąk bez znaczenia na wiek.






Hine wierzył, że jego fotografie obudzą wreszcie sumienie społeczeństwa, które powinno ograniczyć pracę nieletnich. Dzięki jego zdjęciom rozpoczęły się usilne starania o walkę praw dzieci. O tym, że przyniosły one skutek mogą świadczyć dane z 1920 roku, kiedy to w zakładach pracy pracowało o połowę mniej dzieci niż dziesięć lat wcześniej. Udało się także w owym czasie prawnie uchwalić minimalny wiek pracy w poszczególnych miejscach oraz maksymalny wymiar godzin pracy.

Mimo ogromnego sukcesu, jaki osiągnął swą pracą Lewis Hine, temu amerykańskiemu fotografowi przyszło do końca swego życia zmagać się z ubóstwem. Za życia stał się kimś w rodzaju znanych nam wszystkim artystów, których wybitne prace i osiągnięcia zostały uznane dopiero po śmierci. Dziś Hine uznawany jest za wybitnego specjalistę w fotografii społecznej.


Źródła:
http://fotograficzno.pl/lewis-hine/
http://www.archives.gov/education/lessons/hine-photos/
http://www.historyplace.com/unitedstates/childlabor/

5 komentarzy:

  1. Widząc te zdjęcia nie sposób jest być obojętnym, a o niektórych twarzach tych dzieciaków nie da się później zapomnieć.
    Np. w Indiach praca dzieci jest dziś czymś, co bardzo często można zaobserwować. Oddawani przez biedne rodziny do jakiejś firmy, gdzie pracują całymi dniami, śpią na podłodze w pomieszczeniu, i dostają jakieś śmieszne grosze. To są prawdziwe problemy naszego świata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Za świadomość.

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak wygląda Amerykański Sen?...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak poruszające, wykonał genialne zdjecia ukazując trud, ból ale i (może tylko ja to tak odbieram) niezwykłą siłe tych dzieci...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedługo znów tak będzie..

    OdpowiedzUsuń