niedziela, 10 marca 2013

Katastrofa Hindenburga

W historii dochodziło do wielu tragicznych katastrof lotniczych, w których ginęły setki osób, czasem także ważne osobistości. Jednak do dziś jedną z najsłynniejszych z nich jest pożar Hindenburga z roku 1937. 


fot. Gus Pasquerella

Lata 30. XX wieku były złotym okresem dla sterowców, szczególnie produkcji niemieckiej. Hindenburg oraz Graf Zeppelin stanowiły dumę hitlerowskich Niemiec. Dzięki osiąganiu prędkości ponad 100 kilometrów na godzinę, sterowiec mógł przelecieć Atlantyk w ciągu 3 dni. W owym czasie podróż takim środkiem transportu należała do niezwykle luksusowych, a za bilet do Stanów Zjednoczonych należało wydać równowartość dzisiejszych 5 tysięcy dolarów.

Niemieckie sterowce posiadały ogromne rozmiary. Przy długości 245 metrów Hindenburg wyglądał niczym latający statek liniowy. W porównaniu do sterowców innych krajów, niemieckie maszyny uważane były za niezwykle bezpieczne. Nie zmienia to jednak faktu, że ogromny sterowiec wypełniony był niezwykle łatwopalnym wodorem. Jego poszycie wykonane było ze specjalnego materiału, który uszczelniał maszynę i chronił ją przed wyładowaniami elektrostatycznymi. Niestety, już pojedyncza iskra mogła spowodować katastrofę. 

6 maja 1937 roku podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst doszło do najgorszego. Nieoczekiwanie na pokładzie sterowca wybucha pożar, który doprowadza do spłonięcia maszyny w ciągu zaledwie 34 sekund! Niewiele ponad pół minuty sprawiło, że wspaniałe dzieło inżynierii zamieniło się w kulę ognia. Na załączonym filmie można zaobserwować moment upadku maszyny i jej pożar. 




Choć może się wydawać, że z takiego piekła nikt nie mógł wyjść żywym, to jednak z 97 osób na pokładzie śmierć poniosło "jedynie" 35. Co ciekawe, większość osób zginęła nie w wyniku działania ognia, lecz z powodu przygniecenia przez innych pasażerów, którzy wyskakiwali ze znajdującego się kilka metrów nad ziemią pokładu pasażerskiego. 

Tuż po katastrofie zaczęto badać jej przyczyny. Ponadto powstawały teorie spiskowe mówiące o tym, iż ktoś celowo przeprowadził zamach. Dopiero w ostatnim czasie ostatecznie ustalono, że przyczyną katastrofy była pojedyncza iskra. W czasie burzy sterowiec został mocno naelektryzowany. Gdy wypuszczone zostały liny cumownicze, nastąpiło uziemienie sterowca. Najprawdopodobniej podczas manewru lądowania pękła jedna z linek wewnątrz Hindenburga, która rozszczelniła zbiornik z wodorem. Ten mieszając się z tlenem stworzył niezwykle łatwopalną mieszankę. Niewielka iskra doprowadziła do zapłonu i gwałtownej reakcji łańcuchowej.

Katastrofa Hindenburga doprowadziła do unicestwienia turystycznego transportu sterowcami. Ich produkcja i używanie praktycznie zmalały do zera. Od kilku lat jednak coraz częściej można spotkać sterowce, a także nowe ich projekty. W przeciwieństwie do Hindenburga, nowe maszyny wypełniane są o wiele bezpieczniejszym helem.

Źródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/LZ_129_Hindenburg#Katastrofa
http://www.rp.pl/artykul/2,987205-Koniec-zagadki-Hindenburga.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,75-lat-od-katastrofy-zeppelina-LZ-129-Hindenburg,wid,14461481,wiadomosc.html?ticaid=11034f

3 komentarze:

  1. Człowiek z pasją jak widać :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twojego bloga C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Spojrzałam na zdjęcie i już się ucieszyłam, że będzie coś o Zeppelinach, a o jednym z najwybitniejszych zespołów rockowych ani słowa, ale nie byłam rozczarowana, kolejna świetna historia :)
    Tak czy inaczej warto wspomnieć, że obraz znalazł się na okładce płyty Led Zeppelin

    OdpowiedzUsuń