piątek, 25 sierpnia 2017

Ron Haviv - Bijeljina

Kiedy na początku lat 90. ubiegłego wieku oczy całego świata zwrócone były na upadający Związek Radziecki, na Bałkanach narodził się konflikt, który wkrótce okazał się najbardziej krwawym w Europie od zakończenia II wojny światowej. Kilkuletnia wojna przyczyniła się do śmierci ponad 100 tysięcy osób, a znacznie więcej odniosło rany, zostało bez dachu nad głową. Porachunki między grupami etnicznymi doprowadziły do wielu zbrodni wojennych. Część z nich zostało określonych mianem ludobójstwa. Jedna z takich sytuacji miała miejsce w miejscowości Bijeljina.


fot. Ron Haviv


Rozpad Jugosławii stawał się faktem. Po kolei dawne republiki wchodzące w skład wielkiego socjalistycznego państwa, ogłaszały swą niepodległość. Problemem był fakt, iż często grupy etniczne przemieszane były między sobą, a przekrój ludności wyglądał niczym wielowarstwowe ciasto. W wyniku tego zarówno Serbowie, Bośniacy, Chorwaci czy Albańczycy pragnęli należeć do własnego państwa. Kolejnym punktem zapalnym były różnice kulturowe, religijne. Nagle dawni sąsiedzi stawali się wrogami, a brak regularnych armii, kontroli nad wojskiem doprowadzał do wielu tragicznych wydarzeń.

We wrześniu 1991 roku bośniaccy Serbowie ogłosili powstanie Serbskiego Autonomicznego Obwodu z Bijeljiną jako swoją stolicą. Oczywiście taki ruch nie spodobał się lokalnym Bośniakom, którzy stanowili ponad 50% mieszkańców miasta. Przeprowadzone zostało referendum częściowo zbojkotowane przez Serbów, a także blokowane przez lokalne władze. Wynik oczywiście nie spodobał się ludności serbskiej, która przystąpiła do działania. Bijeljina była w owym czasie niezwykle istotnym punktem na mapie, skąd można było kontrolować sporą cześć regionu, szlaki komunikacyjne.

1-2 kwietnia miasto zostało otoczone przez jednostki JNA (Jugosławiańskiej Armii Ludowej). Ponieważ było bronione zaledwie przez kilkudziesięciu policjantów, rezultat starcia mógł być tylko jeden. Niestety Serbowie nie poprzestali na samym zwycięstwie. Przez najbliższych kilkanaście godzin miały miejsce liczne morderstwa Bośniaków, gwałty, grabieże. Zabijani byli także Serbowie, których podejrzewano o brak lojalności wobec władzy. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Początkowo sądzono, że mogło ich być ponad tysiąc, jednak późniejsze badania wskazały, że w tym czasie zginąć mogło między 48 a 78 osób. Nie są to jednak dokładne dane, dlatego faktyczna liczba zamordowanych cywili mogła być znacznie wyższa. 

Przeprowadzone oględziny zwłok wykazały, że wiele z ofiar zostało postrzelonych z bliskiej odległości w głowę, usta, klatkę piersiową. Sporą grupę stanowili przedstawiciele elit, duchowieństwa - niestety nasuwają się tu na myśl działania Niemiec i Związku Radzieckiego z czasów II wojny światowej. Przez kilka następnych miesięcy w całym regionie zabitych zostało wielu mieszkańców. W mieście zburzono wszystkie 9 meczetów. Nastąpił także exodus Bośniaków, czego dowodem był fakt, iż po zakończeniu wojny z blisko 30 tysięcy przedstawicieli tej narodowości, w Bijeljinie żyło ich mniej niż 3 tysiące. 

W czasie ataku na miasto serbskim jednostkom towarzyszył fotoreporter Ron Haviv. Amerykaninowi udało się uzyskać zgodę na dostęp do Tygrysów Arkana, czyli niezwykle znanej wtedy formacji paramilitarnej pod dowództwem Željko Ražnatovicia. W czasie wojny urosła ona do ponad 10 tysięcy członków i była odpowiedzialna za liczne pogwałcenia międzynarodowych konwencji. Haviv miał jednak zakaz fotografowania scen śmierci. Oczywiście fotograf go nie posłuchał, czego dowodem było tytułowe zdjęcie. Przedstawia ono jednego z członków Tygrysów, który kopie w głowę martwą Bośniaczkę. Widać na nim okrucieństwo ze strony Serbów, którzy dopuścili się w mieście, zdaniem niektórych aktów ludobójstwa, pogwałcenia wszelkich konwencji. To najlepszy symbol tego, co zdarzyło się na terenie Bośni i Hercegowiny. 

Zdjęcie Haviva tydzień później ukazało się na łamach Time. Przyczyniło się ono do międzynarodowej debaty, która jednak, jak to zwykle bywa, do niczego nie doprowadziła. Wojna dopiero się rozpoczynała i miała pochłonąć znacznie więcej istnień. Haviv w regionie stał się persona non grata, a Ražnatović wpisał go na listę śmierci. Do dziś sprawcy masakry z małymi wyjątkami, nie zostali osądzeni. 

Warto na koniec dodać, iż niestety obie strony dopuszczały się podobnych działań. Z racji ilości ofiar oraz szerszego dostępu do informacji, to właśnie zbrodnie Serbów są najbardziej znane. 

Źródła: 
http://100photos.time.com/photos/ron-haviv-bosnia
https://en.wikipedia.org/wiki/Bijeljina_massacre



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz